Decyzja zapadła niemal na ostatnią chwilę. Szwajcarska Rada Kantonów, odpowiednik izby wyższej parlamentu, stosunkiem głosów 21 do 18 (przy 5 wstrzymujących się) poparła we wtorek (9.12.) wniosek o ponowne ogłoszenie konkursu na częstotliwości UKF i odsunięcie w czasie planowanego na koniec 2026 roku całkowitego wyłączenia analogowego radia. To nie tylko zwrot w wieloletniej polityce cyfryzacji, ale także jeden z najostrzejszych i najbardziej emocjonalnych sporów polityczno-medialnych ostatnich lat.
Z jednej strony stoją zwolennicy utrzymania UKF: lokalne rozgłośnie, część polityków obawiających się skutków ekonomicznych i społecznych oraz ci, którzy podnoszą argument bezpieczeństwa. Z drugiej – obóz zwolenników pełnej digitalizacji, wspierany przez rząd i publiczną SRG SSR, który mówi jasno: „UKF musi odejść, to kwestia wiarygodności państwa i rozwoju rynku”.
Konflikt, który nabrzmiewał latami
W teorii miało być prosto: branża radiowa już ponad dekadę temu jednomyślnie uznała, że przyszłość jest cyfrowa i że system DAB+ zastąpi analogowe nadawanie. Państwo wsparło proces potężną dotacją – 84 milionów franków – a SRG zobowiązała się wyłączyć swoje nadajniki UKF do końca 2024 roku. Prywatni nadawcy mieli zrobić to samo dwa lata później.
Rzeczywistość okazała się jednak bardziej skomplikowana. Po dwóch przesunięciach terminu i po pierwszych doświadczeniach z wyłączeniem sygnału przez SRG okazało się, że rynek nie reaguje tak, jak przewidywano. Według danych Mediapulse publiczne stacje straciły około 15 proc. dziennego zasięgu – dużo więcej, niż zakładano. Prywatne radia ostrzegły parlament, że taki spadek oznaczałby dla nich równomierny, 15-procentowy ubytek wpływów reklamowych – a to dla sektora o obrotach ok. 100 mln franków jest ciosem, którego wiele lokalnych rozgłośni mogłoby nie przetrwać.
Do tego doszły kwestie praktyczne: 1,7 mln samochodów poruszających się po Szwajcarii nadal nie ma odbiorników DAB+. To właśnie w autach – jak podkreślają nadawcy – słucha się radia najczęściej.
Zwolennicy przedłużenia: „To mandat społeczny, nie kaprys komercyjny”
Senator Marianne Maret (Die Mitte), która prezentowała stanowisko większości komisji, nie pozostawiała wątpliwości: główne argumenty to gospodarka i różnorodność mediów.
1. Straty większe, niż oczekiwano.
– Błąd SRG pokazał, że skutki wyłączenia FM były niedoszacowane. Jeżeli podobny proces obejmie prywatnych nadawców, wielu z nich nie przetrwa – ostrzegała Maret.
2. Ryzyko odpływu słuchaczy za granicę.
W Romandii i Ticino – regionach francusko- i włoskojęzycznych – francuskie i włoskie stacje FM są łatwo dostępne. Wyłączenie UKF w Szwajcarii, gdy sąsiedzi nadają dalej, mogłoby przyczynić się do marginalizacji lokalnych treści.
3. Auta to wąskie gardło digitalizacji.
– Nie możemy wyłączyć ludziom radia w samochodach – mówiła Maret. – To byłoby społecznie i politycznie nieakceptowalne.
4. To prywatni operatorzy płacą za UKF, nie państwo.
Utrzymanie nadajników FM kosztuje sektor ok. 3,8 mln franków rocznie – wielokrotnie mniej niż nowa infrastruktura DAB+. Nadawca publiczny SRG oszczędza rocznie 15 mln. franków po wyłączeniu sieci nadajników UKF.
Senator Jakob Stark (SVP) dodał argument natury państwowej: – „Nie ma żadnego publicznego interesu, by ludzi pozbawiać dostępu do radia”. Przekonywał, że w demokracji bezpośredniej dostęp do informacji musi pozostać jak najszerszy.
Przeciwnicy: „Nie cofajmy zegara. Państwo musi być wiarygodne”
Mniejszość komisji i rząd szły zgodnie ramię w ramię. W ich opinii pomysł ponownego otwierania konkursu na częstotliwości UKF to krok wstecz.
1. „Branża sama podjęła decyzję. Państwo dało środki, więc reguły trzeba respektować”.
Jak przypominała Andrea Gmür-Schönenberger (Die Mitte), decyzja o porzuceniu UKF została podjęta 20 lat temu – nie przez rząd, lecz przez same rozgłośnie.
– „Nie możemy karać tych, którzy zainwestowali w DAB+ i dotrzymali umowy” – zaznaczała.
2. To nie FM upadł, tylko radio jako takie się zmienia
Senatorzy opozycyjni wyliczali: spadek słuchalności radia wynosi 2 proc. rocznie od ćwierćwiecza – niezależnie od technologii. To globalny trend, wynik rosnącej konkurencji ze strony platform streamingowych i mediów cyfrowych.
3. „Mit zagrożenia bezpieczeństwa”
Gmür-Schönenberger i Dittli (FDP) zwracali uwagę, że system alarmowania ludności w oparciu o UKF jest przestarzały, a rząd i tak planuje jego demontaż na rzecz modeli wielokanałowych: aplikacji, siren, DAB+ i internetu.
4. „Utrzymywanie UKF blokuje przyszłość i mrozi rynek”
Dittli był wyjątkowo ostry: – „To protekcjonizm dla kilku starych graczy. UKF to wąskie gardło, które ogranicza dostęp nowych firm na rynek. DAB+ stworzył 90 nowych stacji – FM im tylko przeszkadza”.
5. „Koszt reanimacji SRG byłby ogromny”
Publiczny nadawca SRG już wyłączył całą sieć nadajnków UKF. Jego ponowne uruchomienie oznaczałoby, jak twierdzi rząd, gigantyczne wydatki i techniczną improwizację.
Bundesrat Albert Rösti podkreślił: – „Zaufanie do państwa jest stawką. Po dwóch przesunięciach terminów nie możemy robić trzeciego. Szwajcaria jest gotowa na cyfrowe radio – 90 proc. słuchania odbywa się już cyfrowo”.
Regiony, samochody, emocje: kulminacja sporu
Debata momentami przypominała starcie dwóch wizji: konserwatywnego pragmatyzmu z technologiczną konsekwencją. Senator Hannes Germann (SVP) argumentował z perspektywy przygranicznego kantonu Schaffhausen:
– „W tunelu Fäsenstaubt karawana aut z Niemiec traci sygnał, DAB+ przerywa, UKF milczy. To absurdalne” – grzmiał.
Z kolei Zieloni, reprezentowani przez Mathiasa Zopfiego, podkreślali logikę rynku:
– „FM to sztuczne utrzymywanie monopoli w dobrych lokalizacjach. DAB+ otworzył konkurencję. Po co mamy chronić model, który wyklucza małe rozgłośnie?”
Głosowanie: zaskoczenie i nowy front walki
Wbrew oczekiwaniom rządu, branży cyfrowej i części mediów, większość Rady Kantonów opowiedziała się za podtrzymaniem UKF – przynajmniej jako możliwości.
To oznacza, że:
- proces cyfryzacji radia w Szwajcarii zostanie wydłużony;
- władze muszą przygotować się do ponownego konkursu na częstotliwości FM albo przedłużenia obecnych koncesji;
- temat powróci z całą mocą w Radzie Narodowej i w konsultacjach społecznych.
Nikt nie ma złudzeń: spór dopiero się rozpoczyna.
Szwajcaria, pionier cyfrowego radia, nagle znajduje się w sytuacji, w której część elit politycznych mówi: „Za szybko, wróćmy jeszcze na chwilę do analogowej kotwicy”.
Czy to chwilowa korekta kursu, czy zapowiedź długotrwałego dualizmu technologicznego – pokażą najbliższe miesiące. Jedno jest pewne: radio, medium uznawane za stabilne i pozbawione dramatów, nagle stało się w Szwajcarii tematem numer jeden.



