Reforma niemieckich mediów publicznych stała się zarzewiem dezinformacji
W ostatnich tygodniach w niemieckim i polskim środowisku medialnym zawrzało po pojawieniu się doniesień o rzekomym zagrożeniu dla przyszłości rozgłośni COSMO – wielojęzycznej, progresywnej stacji publicznej, która odgrywa istotną rolę w integracji środowisk migracyjnych, m.in. poprzez nadawanie codziennej audycji w języku polskim o godzinie 22:00. Petycję w jej obronie podpisało ponad 66 tysięcy osób, a sprawą zainteresowali się znani artyści i politycy. Ale czy stacja COSMO rzeczywiście była zagrożona likwidacją? Wnikliwa analiza sytuacji ujawnia inne oblicze tej medialnej burzy.
Petycja i medialne emocje

Początkiem całej historii było posiedzenie rady programowej nadawcy Westdeutscher Rundfunk (WDR) 28 maja 2025 roku, po którym pojawiła się niejasna informacja, że COSMO ma przekształcić się w „produkt cyfrowy”. Inicjatorzy akcji – głównie artyści, dziennikarze i politycy – zinterpretowali to jako zapowiedź likwidacji rozgłośni i rozpoczęli kampanię protestacyjną. Do sygnatariuszy petycji należą m.in. znani niemieccy śpiewacy i grupy muzyczne AnnenMayKantereit, Jan Delay, Herbert Grönemeyer, Peter Fox, Max Herre i Joy Denalane. Wspierające głosy płynęły również ze strony polskich organizacji, chociaż samego pomysłu nie zainicjowała polska diaspora, która koncentruje się głównie w Berlinie, podczas gdy akcja zrodziła się w Kolonii.
Petycja zdobyła szeroki oddźwięk w mediach, jednak już dzień po jej uruchomieniu WDR wydał oficjalne oświadczenie: stacja COSMO nie jest przewidziana do zamknięcia, a przeciwnie – ma być dalej rozwijana. „COSMO nadal ma duży potencjał, który chcemy wykorzystać. Szczególnie zależy nam na dotarciu do osób z tłem migracyjnym, które stanowią jedną trzecią mieszkańców Nadrenii Północnej-Westfalii,” podkreślił nadawca.
Kwestia zasięgu i strategii dystrybucji
Choć COSMO nie znajduje się w gronie najchętniej słuchanych stacji w Niemczech – dzienna słuchalność wynosi ok. 175 tys. osób – jej emisja na falach ultrakrótkich (UKF) ma strategiczne znaczenie. WDR nadaje z masztu w Langenbergu, obejmując zasięgiem serce Zagłębia Ruhry, Düsseldorf i Kolonię – czyli obszar zamieszkały przez 8 milionów osób. Ustawa medialna dotycząca WDR zabrania wymiany programu emitowanego na UKF na inny, który do tej pory funkcjonował tylko cyfrowo. Utrata UKF oznaczałaby utratę częstotliwości o mocy 100 kW – potencjalnie cennego zasobu, który mógłby przejąć nadawca komercyjny.
W podobnej sytuacji są też inni partnerzy COSMO – Radio Bremen oraz Rundfunk Berlin-Brandenburg (RBB), który emituje audycje z nadajnika Scholzplatz w Berlinie o mocy 80 kW. Żaden z nadawców nie chce dobrowolnie rezygnować z częstotliwości. Największy zasięg COSMO ma obecnie w technologii DAB+, a niektóre audycje retransmituje również stacja NDR Info Spezial, wówczas audycje docierając na obszar zamieszkały przez 37 mln potencjalnych słuchaczy – także po polskiej stronie granicy, w rejonie Szczecina i Świnoujścia. Audycja polskojęzyczna o 22:00 jednak nie jest w tym gronie.

Reformy rozgłośni ARD
Prawdziwym źródłem niepokoju w niemieckich mediach publicznych są zmiany strukturalne wynikające z reformy systemu medialnego, a nie konkretne decyzje dotyczące COSMO. Z uwagi na brak automatycznej waloryzacji opłaty abonamentowej, każda jej podwyżka wymaga jednomyślnej zgody wszystkich 16 parlamentów krajów związkowych. Specjalna komisja KEF, oceniająca potrzeby finansowe mediów publicznych, wielokrotnie apelowała o ograniczenie emisji analogowej w paśmie UKF. Choć część landów – jak Bawaria i Szlezwik-Holsztyn – już wdrożyły strategie wycofywania UKF, w skali ogólnoniemieckiej wciąż brakuje jednolitego planu.
Ze względu na za wolną rezygnację z pasma UKF politycy wymyślili szybszy sposób cięcia kosztów i obniżenia opłaty audiowizualnej: dużą reformę mediów publicznych. Reforma ogranicza liczbę programów radiowych produkowanych przez poszczególnych nadawców publicznych. Deutschlandradio może zachować trzy stacje (Deutschlandfunk, Dlf Kultur, Dlf Nova), a regionalni nadawcy – maksymalnie cztery programy, z możliwością zwiększenia liczby stacji np. o jeden na każde 6 mln mieszkańców w kraju związkowym.

WDR jako nadawca w Nadrenii Północnej-Westfalii (ponad 18 mln mieszkańców) ma prawo do produkcji 7 programów, jeżeli współtworzy stacje z innymi nadawcami nawet jednej stacji więcej. Obecnie jednak emituje 9 stacji, w tym COSMO. Jak ogłoszono, rezygnacja obejmie WDR Event, kanał do transmisji imprez m.i. sportowych, oraz dziecięcy WDR Maus. COSMO nie figuruje na liście do likwidacji. Bayerischer Rundfunk z kolei będzie musiał zlikwidować aż cztery stacje.
COSMO jako model współpracy
Stacja COSMO, współtworzona przez WDR, RBB i Radio Bremen, doskonale wpisuje się w nową logikę współpracy międzyregionalnej. Audycje powstają w Berlinie (m.in. programy polskojęzyczne), Kolonii i Bremie. Nadawcy deklarują, że chcą aby stacja istniała też w przyszłości.
Perspektywa: kto naprawdę znika z eteru?
Zmiany w niemieckim krajobrazie medialnym odbiją się przede wszystkim na stacjach o niskiej słuchalności. Dotyczy to zwłaszcza stacji specjalistycznych z muzyką retro, jak szlagier z lat 60., 70. i 80., które nie generują zainteresowania reklamodawców i nie wpisują się w potrzeby młodszych odbiorców. Komercyjni nadawcy nie są zainteresowani ich przejęciem. Nadawcy publiczni zapowiadają utworzenie portali internetowych w miejsce takich stacji – cyfrowa transformacja staje się faktem.
Wnioski
Stacja COSMO nie była i nie jest realnie zagrożona zamknięciem. Dezinformacja wynikała z nieporozumień wokół reformy systemu mediów publicznych oraz niedostatecznego zrozumienia kontekstu prawno-politycznego niemieckiej debaty medialnej. COSMO pozostaje przykładem udanego modelu wielokulturowej i międzyregionalnej współpracy – i jak na razie, nie grozi jej los wielu mniej fortunnych projektów radiowych.